środa, 18 marca 2015

Jak udało mi się ograniczyć sól i co z tego mam, czyli moich 12 sposobów na zmianę przyzwyczajeń



Kiedyś soliłam dużo. Niekiedy nawet dużo za dużo. A im więcej używałam soli, tym z czasem więcej jej potrzebowałam, żeby wyczuć smak jedzenia. Tak ją lubiłam, że chętnie wyjadałam okruszki z popkornu lub słonych paluszków. Niekiedy nawet najpierw obgryzałam sól z paluszków lub krakersów zanim je zjadłam, ale uwielbiałam swój niezdrowy rytuał. Nie wyobrażałam sobie też zjedzenia pomidora czy jajka bez posolenia. Tak samo jakiejkolwiek sałatki. Co ciekawe, przez długi czas niekoniecznie je lubiłam, czegoś mi w nich brakowało. Później zrozumiałam, że nie brakowało, tylko było w nadmiarze - soli właśnie. Sałata bez niej, a za to z oliwą i dobrym octem, okazała się o niebo lepsza!

Teraz solę dużo mniej, a niekiedy w ogóle. Jednocześnie też nie przesadzam - nie zawsze całkowicie rezygnuję z soli, a raczej staram się ją ograniczać. Kiedy mam wielką ochotę na słoną przekąskę (choć to niezwykle rzadko) - jem. W sklepach staram się szukać produktów naturalnych, najlepiej niesolonych. Ale gdy takich nie znajduję - nie wpadam w panikę, tylko staram się pamiętać, że kupiony np. przecier pomidorowy już ma w sobie sól i żeby nie dodawać jej przy gotowaniu.

W poniższym artykule piszę o swoich sposobach na zmianę nawyków i własnych korzyściach wynikających z wytworzenia nowych przyzwyczajeń. 

Nie jestem dietetykiem ani lekarzem, więc jeżeli chcesz ograniczyć sól w swojej diecie, skonsultuj się ze specjalistą, by dowiedzieć się, czy jest to dla Ciebie dobre.




Co mi dało ograniczenie soli?

1. Przede wszystkim czuję więcej smaków. A dla mnie - osoby uwielbiającej gotowanie i poznawanie nowych smaków, jest to największa z możliwych korzyści. Jedzenie wydaje mi się pełniejsze, ma wiele różnych nut. Rzadko kiedy coś mi lepiej pachnie niż smakuje.

2. Nie stosując tyle soli, nie muszę zapijać obiadu litrami napojów, a to niesie za sobą kolejną korzyść - dobry wpływ na moje zdrowie i trawienie, a więc tak ważny układ pokarmowy. Już nie rozpuszczam działających po jedzeniu soków trawiennych płynami i mogę spokojnie stosować znaną mi z medycyny chińskiej zasadę, by pić najwcześniej pół godziny po posiłku. Na mnie to świetnie działa.

3. No po trzecie - w konsekwencji używam też mniej cukru. Ponieważ ograniczenie soli "zregenerowało" moje kubki smakowe, łatwiej wyczuwam też słodycz potraw. Właśnie - potraw! bo wszelkie warzywa, kasze, fasole, zboża itd. to przecież źródło węglowodanów, a więc cukrów.

Jeżeli nie wierzycie w "regenerację" smaku, to mam dla Was eksperyment, który kiedyś sama na sobie przeprowadziłam. Był okres, kiedy czarną herbatę słodziłam 4,5 łyżeczki cukru! A i to niekiedy było za mało. Chcąc coś zmienić, przez około 2-3 tygodnie nie słodziłam jej wcale (zwykłe ograniczanie liczby łyżeczek nie pomagało). Po tym okresie wróciłam do cukru, ale wtedy potrzebowałam już tylko jednej łyżeczki, by uznać że herbata jest wystarczająco słodka.



Jak ograniczyłam sól?

Każdy z poniższych punktów jest moim własym, sprawdzonym już pomysłem wynikającym z własnego doświadczenia i opartym na wielu próbach i kombinacjach ;)


1. Gotowanie samemu.
Ale to chyba oczywiste - w ten sposób całkowicie panuję nad ilością dodawanej (a więc później spożywanej) soli.

2. Używanie dużej ilości ziół i przypraw.
Początkowo dodawałam ich niekiedy w nadmiarze, ale potrzebowałam tej przesady, by w ogóle wyczuwać smak.

3. Gotowanie potraw z wyrazistymi warzywami.
Szukam warzyw, które same w sobie po upieczeniu czy usmażeniu są tak pyszne i wyraziste, że nie trzeba ich dosalać i używam ich jako bazy lub dodatku niektórych dań. Moje top 5 to: cebula, bataty (słodkie ziemniaki), pasternak, czerwona papryka i czosnek.

4. Ocet.
Zamiast dosalać dodaję łyżkę octu balsamicznego lub owocowego. Ocet w niewielkich ilościach jest niemal niewyczuwalny w potrawie, ale podkreśla jej smak.

5. Oliwa i różnorodne oleje.
Na stole zamiast solniczki stawiam różnego rodzaju oleje, np. orzechowy lub lniany. Dodatkowy smak urozmaica potrawę. Tylko z umiarem!

6. Cytryna i limonka.
Do ryb i warzyw używam soku z cytryny lub limonki. Pierwszy wydaje mi się bardziej podkreślać smak potraw, drugi dodaje własnego, wyrazistego aromatu. A jeżeli sam sok to za mało - ścieram też skórkę, która jest jeszcze bardziej wyrazista.

7. Przyprawy korzenne.
Moje inne ulubione przyprawy, które podkręcają smak potraw to kurkuma i świeży imbir. One jednak potrafią zdominować potrawę, więc lepiej jest ostrożnie eksperymentować.

8. Trochę ostrzej.
Używam smaku ostrego. Niekiedy dwie nadprogramowe łyżeczki chilli na garnek zupy mogą zdziałać cuda ;)

9. Eksperymentowanie ze smakami.
Mieszam smaki, wypróbowuję nowe połączenia. Staram się tak dobierać składniki tak, by się wzajemnie podkreślały. Czyli to, co robi sól, ale bez soli.

10. Dużo koloru.
Staram się, by jedzenie było jak najbardziej kolorowe i po prostu ładnie się prezentowało - bo w końcu je się też oczami ;)

11. Małymi kroczkami do celu.
Nie popadam w przesadę - jeżeli danie jest zupełnie bez soli, a  ja czuję, że ewidentnie jej tam brakuje, to ją dodaję. Tylko niewiele. Bo w końcu chcę tylko ją ograniczyć, a nie wyzbyć się całkowicie z diety.

12. "To wszystko kwestia przyzwyczajenia"
Początkowo, kiedy ograniczałam sól, musiałam sobie o tym ciągle przypominać. Zmienianie własnych przyzwyczajeń było trudne i niekiedy wymagające samozaparcia i wiele kreatywności,  ale było warto :)


A czy Wy macie jakies swoje sposoby na wzbogacanie smaku bez sięgania po sól?




  














1. Cebula i czosnek do pieczenia i nic więcej. // 2. Bataty pozują. // 3. Cytryna z otartą skórka, ale tego chyba nie widać. // 4. Czosnek, dużo czosnku! // 5. Limonka, imbir, czosnek, koperek, papryczka cayenne. // 6. Krojenie pasternaku bez deski. // 7. Pasternak, który wzbogaca smak pewnej zapiekanki - niedługo pojawi się na blogu przepis ;) // 8. Kolorowy pieprz. // 9. Czosnek smażony na chrupko <3

3 komentarze:

  1. ja też staram się ograniczyć , ale ciężko mi to idzie; pozdrawiam;

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile fajnych inspiracji :) A co można robić z batatami? Gotować jak ziemniaki?

    OdpowiedzUsuń